Na początku była energia. Kwintesencja życia, chociaż wtedy termin ten pozostawał nieznany, przynajmniej do czasu wyjścia roślin na ląd.
Pamięć zachowała obraz innego świata – upalne, tropikalne powietrze ciężkie od wilgoci, zapachu i przepychu karbońskiej zieleni. Potem długi, podwodny sen na dnie ciepłej zatoki, gdzie miękko lądowały martwe szczątki fantastycznych stworzeń zamieszkujące głębiny. Dryfowały w czarnej pustce jak opuszczone statki kosmiczne by spocząć na dnie przysypane warstwami czasu. Potem nagle zrobiło się zimno. Ziemia przygnieciona czymś ciężkim i nieprzewidywalnym oraz rzeki porywające ziarna piasku, wielkie głazy i plany na przyszłość. Wreszcie zrobiło się cieplej. I brak miejsca, korzenie drzew, między nimi delikatna sieć życia traw. Hałas, łapy okryte skórą a potem syntetycznymi polimerami uderzają w ziemię. Przemiana. Koniec i początek. Nowa forma. Nowa era. Myśl i ręce tworzą dalsze trwanie.
Elżbieta Ledecka "Amonit"
Głębokie cienie miękko dotykają nasyconych barw, bogatych i pełnych mocy chociaż przeczuwających zmierzch. Nadchodzi powoli, w ciszy niedoskonałej, pełnej ruchu i szelestu leśnych stworzeń. Przesuwa się powoli nad wapiennymi wzgórzami okrywając je niedopowiedzeniem i horyzontalnym przeczuciem brzegu morskiego sprzed milionów lat. Mgła wędruje po polach. Dotyka delikatnych gałązek, małych, suchych listków i ciężkich jagód, skrzydeł owadów zaplątanych we włosy traw, konstelacji borówek płonących barwą gasnącego słońca. Ciekawie zagląda do studni i do jaskiń by sprawdzić czy na progu jesieni noc jest granatowa. Myśli jesienne i pajęczyny zaplecione w warkocze wspomnień. Pamięć zbiera minerały zdarzeń i pozwala się uwodzić obietnicą światła i odrodzenia. Każdy początek i każdy koniec jak liść zerwany z drzewa życia upada na ziemię i wzlatuje głęboko, poza pejzaż rozkołysany, poza granice czasu i złudzenia.
Lech Ledecki "Jesienne miraże"
Sztuka ma budzić emocje. Zapraszamy na niezwykle spotkanie z dziełami Elżbiety i Lecha Ledeckich. Wystawę można oglądać do końca września.