Święty Szczepan rozpoczynał czas kolędowania. Od drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia aż do święta Trzech Króli w zagłębiowskich wsiach i miasteczkach, podobnie jak w całej Polsce, można było spotkać różne grupy kolędnicze – kolędników z gwiazdą, szopką, chłopców przebranych za Trzech Króli, grupy Herodów, itp. Kolędnicy odwiedzali gospodarstwa z życzeniami pomyślności w Nowym Roku.
W zamian za życzenia urodzaju, szczęścia i powodzenia, gospodarze obdarowywali ich świątecznymi smakołykami lub drobnymi datkami pieniężnymi.
„Po Bożem Narodzeniu poczynają się wszelkiego rodzaju kolędowania. Więc naprzód począwszy do samych świąt, pastuszkowie ze wsi chodzą od chaty do chaty, śpiewając pieśni kolędowe, a opatrzeni drobnym datkiem, idą dalej, dopóki kolejno nie obejdą wszystkich gospodarzy.”
- pisał Michał Federowski, badacz zwyczajów ludowych w swojej dwutomowej pracy „Lud okolic Żarek Siewierza i Pilicy”, wydanej w latach 1888 – 1889.
Do czasów II wojny światowej na terenie Zagłębia od św. Szczepana do Trzech Króli chodzili kolędnicy z szopką. W szopce wykonywanej z drewna bądź tektury umieszczano gliniane lub drewniane figurki Marii z Dzieciątkiem, Józefa, pastuszków i Trzech Króli. Cześć figurek była ruchoma. Wśród ruchomych postaci zobaczyć można było – czarownicę robiącą masło, diabła i śmierć. Chłopcy odgrywali przedstawienie, śpiewali kolędy i składali gospodarzom życzenia.
Jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku zagłębiowskie domy odwiedzić mogli kolędnicy z gwiazdą, którą w tradycji chrześcijańskiej wiązano z Gwiazdą Betlejemską.
„Również w tym czasie po małych miasteczkach, wieczorami żaki obchodzą wszystkie domostwa z gwiazdką, która urządzona w rodzaju transparentu, świeci się w przetaku, obsadzonym na długim drążku" - pisze Fedorowski.
Dwóch lub trzech chłopców, ubranych w kożuchy obnosiło na długim kiju ruchomą gwiazdę wykonaną z przetaka obklejonego kolorowym papierem i bibułą. W środku przetaka umieszczano zapaloną świecę.
W niektórych miejscowościach do grupy takiej dołączała jeszcze „koza”. Na kiju noszono drewniany łeb kozy z ruchomą szczęką. Koza bodła i goniła po izbie obecnych. Na koniec się przewracała i trzeba było jej dać pieniądze (inaczej leżała i nie chciała wyjść).
W badaniach etnograficznych znaleźć można informację o chodzeniu z „kłapacem”. Jeden z chłopców niósł głowę osła, tak skonstruowaną, że kłapała dolną częścią pyska przy pociągnięciu za sznurek. Zwyczaj ten wspominają informatorzy z lat 70. XX w.
Federowski wspomina też o chodzeniu z niedźwiedziem:
„ … oprowadzają na powróśle parobka , okręconego grochowiną, który pomrukiwaniem naśladuje niedźwiedzia, a za każde nieposłuszeństwo bywa, wśród ogólnego śmiechu smagany batami”. Jego towarzysze, ubrani w płachty, z twarzami uczernionym sadzą udawali Cyganów, którzy przybyli do nas z dalekiej Ukrainy.
Od Nowego Roku do 6 stycznia domy obchodzili Trzej Królowie - starsi chłopcy, w papierowych koronach na głowach, ubrani byli w długie, „królewskie” szaty, wykonane z kap i narzut na łóżka. Za wierszyki, życzenia i kolędy dostawali pieniądze lub alkohol.
Najbardziej malowniczą grupę stanowiły Herody – młodzież i osoby dorosłe odgrywające opowieść o złym królu Herodzie. Zazwyczaj było to czterech młodych chłopców przebranych za króla Heroda, jego marszałków i anioła, ale zdarzały się też grupy liczące do kilkunastu osób. Wtedy pojawiały się kolejne postaci: Turka, Żyda, śmierci, anioła, diabła, ułana a także księdza, grabarza i ministrów.
Inscenizację opowieści nagradzano pieniędzmi, jajkami, kiełbasą, ciastem i wódką.
„Te i tym podobne zabawy, tchnące prawdziwą swojskością, (…) dodają zacisznej wioszczynie jakiegoś niezwykłego życia” - pisał Federowski w ostatniej ćwierci XIX w. Trochę szkoda, że do czasów nam współczesnych z tych zwyczajów zachowało się tak niewiele.
W Będzinie przez wiele lat kontynuowano tradycję Herodów organizując przegląd grup herodowych. W szkołach organizowane są konkursy na szopkę czy gwiazdę betlejemską, ale samych kolędników gościmy już w naszych domach niezbyt często, a na pewno zdumiałby nas kapiący groźnie kłapacz, pohukujący niedźwiedź czy skacząca po pokoju koza, „która goni i bodzie obecnych”.
Obrady jury w konkursie na „Gwiazdę kolędniczą” - 2019 r.
Wystawa prac pokonkursowych zgłoszonych na konkurs „Szopka bożonarodzeniowa w tradycji chrześcijańskiej” w 2019
Szopka ze zbiorów Muzeum Zagłębia wykonana przez Adama Szczepaniaka z Sosnowca w latach 1985-1989
Opracowano na podstawie;
M Fedorowski „Lud okolic Żarek, Siewierza i Pilicy, jego zwyczaje, sposób życia, obrzędy, podania, gusła, zabobony, pieśni, zabawy, przysłowia, zagadki i właściwości mowy, Warszawa, 1888-1899, s 150 -152
D.Skonieczna –Gawlik „Tropem badaczy Zagłębia Dąbrowskiego”, Regionalny Instytut Kultury w Katowicach, Katowice 2016, s 152-160