Przęślik – a cóż to było?
Takiej nazwy używają archeolodzy, kiedy mówią o pewnym niewielkim, wydobytym z ziemi przedmiocie, przypominającym „przerośnięty koralik”.
Przęśliki są znajdowane na wykopaliskach archeologicznych dość często, zwłaszcza jeśli się kopie na terenie osad. W dobrze zachowanych pozostałościach chat, najczęściej w okolicach palenisk, zdarzają się odkrycia wielu tych drobnych przedmiotów użytkowych. Przęśliki pojawiły się już w okresie neolitu, czyli wtedy, kiedy człowiek zaczął prowadzić osiadły tryb życia, uprawiać pola i wypalać gliniane naczynia. Same też najczęściej wykonywane były z gliny, rzadziej z kamienia, czy metalu. Do czego służyły? Czasy, kiedy możemy wejść do sklepu (wcześniej kramu) i zakupić odzież, to stosunkowo nieodległa przeszłość. Przez długie wieki aby się odziać, trzeba było sobie te ubrania wykonać własnoręcznie. We wspomnianym już neolicie pojawił się warsztat tkacki i umiejętność wytwarzania materii. Ale coś na tym warsztacie trzeba było rozpiąć i z czegoś tkać. Trzeba było upleść nić. I do tego właśnie potrzebny był przęślik. Z pewnością wszyscy znamy baśnie o dawnych królewnach, które zakłuły się końcówką wrzeciona. Mimo wszystko im było już łatwiej, bo miały kołowrotki. Pradziejowa prządka musiała jedną ręką snuć nić z kłaka wełny albo wyczesanego lnu a drugą obracać proste wrzeciono – pierwowzór naszej szpulki na nici. Wrzeciono było grubsze pośrodku i cienkie na obu końcach. Za górny trzymała prządka nadając mu ruch obrotowy a dolny trzeba było obciążyć aby utrzymać wrzeciono w pionie. A czym obciążyć? No właśnie nanizanym na nie przęślikiem. A swoją drogą, spróbujcie kiedyś, w wolnej chwili, skorelować te dwie proste przecież czynności. Macie szansę, by tego dokonać na naszych zajęciach warsztatowych dla szkół poświęconych kulturze łużyckiej, oczywiście wtedy, kiedy już będą mogły się odbywać.