Duch burgrabiego na będzińskim zamku

Mury będzińskiego zamku widziały wiele, a opowieści o niesamowitych wydarzeniach z nim związanych, zostały zapisane w niejednej legendzie…

W pierwszej połowie XV w. burgrabią będzińskim był niejaki Mikołaj Kornicz Siestrzeniec, postać barwna i wyrazista. W imieniu króla miał on strzec porządku i poszanowania praw królewskich.

Mikołaj jednak nie zamierzał wieść w Będzinie spokojnego życia. Marian Kantor Mirski – badacz Zagłębia - tak go charakteryzował „figura pokraczna, zawalidroga, zaprzaniec, kpił z Boga, wiary, nienawidził Kościół". Mikołaj bratał się z różnego rodzaju awanturnikami, niegodziwcami, rzezimieszkami wyjętymi spod prawa – ludźmi, dla których żadna świętość nie istniała. Postanowił obrabować dobra biskupie w Sławkowie. Napadł w nocy na miasto, nasiekł sporo mieszczan, w końcu najechał na kościół, skąd porwał ostatni kielich z tabernakulum.

W Będzinie spodobała mu się słynąca z piękności Sura, córka bogatego będzińskiego Żyda Froima. Porwał dziewczynę od ojca i przetrzymywał w dworze w Wiesiółce. Któregoś dnia przyjechał do dworu, kazał przyprowadzić dziewczynę, osadził Surę koło siebie każąc jej pić i czulić się do siebie. Kiedy Sura odtrąciła jego zaloty i usiłowała uciekać - przebił jej pierś czekanem. Niewiasta zdążyła jeszcze przekląć go przed śmiercią. Rzekła: "Bodaj Jehowa twoje wnętrzności dał krukom na pożarcie, niech ci każe wiecznie pokutować za swe zbrodnie”.

Tak się w istocie stało Kornicz Siestrzniec przez jakiś czas jeszcze hasał i rabował, wreszcie oskarżony przez biskupa Oleśnickiego został przez sąd królewski skazany na karę śmierci. Widząc nadchodzące wojska królewskie Mikołaj schronił się w wieży okrągłej, myśląc, że uniknie śmierci. W końcu zdał sobie jednak sprawę, że kara go nie minie i skoczył z wieży zamkowej popełniając samobójstwo. Rano czarne ptactwo rozdziobało jego szczątki urządzając sobie ucztę. Jego duch pojawia się czasami na murach zamkowych. Mikołaj widywany jest z kielichem sławkowskim pod pachą, a niekiedy towarzyszy mu biała dama – duch jego niewinnej ofiary.

Tyle mówi o burgrabim będzińska legenda, poniżej kilka faktów historycznych.

Mikołaj Kornicz Siestrzeniec z Więcławic herbu Kornicz

W swoich czasach był jednym z bardziej wpływowych urzędników polskich. Pochodził ze śląskiej rodziny Korniców wywodzącej się z księstwa raciborskiego. On sam jednak miał dobra dziedziczne w Więcławicach koło Gorzowa Śląskiego w księstwie opolskim i w dystrykcie siewierskim należącym do książąt cieszyńskich (z ich ramienia był starostą w Siewierzu). Przynajmniej od roku 1404 datują się jego powiązania z dworem króla Władysława Jagiełły. Brał udział w wielkiej wojnie z zakonem krzyżackim. Nawiązał kontakty z przedstawicielami możnych polskich rodów, m.in. Szafrańcami, Moskorzewskimi, Tenczyńskimi. Karierę umożliwiły mu przede wszystkim związki z rodziną Szafrańców z Pieskowej Skały. Mikołaj Kornicz był zatem zaufanym człowiekiem Władysława Jagiełły. Prawdopodobnie w 1412 roku został z woli króla tenutariuszem będzińskim. Warownia będzińska była wtedy jednym z ważniejszych punktów na mapie ówczesnej Polski. W kraju istniały dwa stronnictwa– prohusyckie i proluksemburskie. Na czele tego drugiego stał biskup Zbigniew Oleśnicki – wróg Kornicza. Oficjalnie król polski potępiał husytów - heretyków, nieoficjalnie utrzymywał z nimi kontakty i wykorzystywał jako straszak w rozmowach z cesarzem Zygmuntem Luksemburskim lub jako sojuszników w walce z Krzyżakami. Mikołaja Kornicza Siestrzeńca wysyłano w tajnych misjach dyplomatycznych do ogarniętych husycką herezją Czech i do książąt śląskich. Za jego pośrednictwem utrzymywano kontakty, mimo że Polska nie angażowała się oficjalnie w sprawy czeskie. Burgrabia, za zgodą króla, umożliwiał też przekraczanie granicy Polakom kontaktującymi się z husytami, a husytom umożliwiał zakup broni, odzieży i innych potrzebnych rzeczy na terenach polskich. Wszystko to działo się tuż pod okiem biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego. Król Władysław doceniał działania Kornicza i sowicie nagradzał przekazując mu ziemię na brzegu Czarnej Przemszy poniżej miasta i zamku. Nadał mu  Jaroszów, Przewodziszowice, Zawadę koło Żarek. Mikołaj posiadał też Boguchwałowice i Małobądz w księstwie siewierskim. Jego kariera polityczna skończyła się wraz ze śmiercią kanclerza Jana Szafrańca (1433) i króla Władysława Jagiełły (1434).

Przyzwyczajony do opieki protektorów, działań tajnych, na granicy prawa nie umiał dostosować się do nowej sytuacji, w której biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki zaczął odgrywać dominującą rolę w otoczeniu nowego króla.

Siestrzeniec dopuszczał się przemocy wobec swoich przeciwników politycznych: Janowi Głowaczowi (bratu biskupa krakowskiego) – zarzucił nieszlachectwo, Tomkowi z Nawojowej uwięził dziecko, uwięził i zakuł w dyby Świętosława, mieszczanina z biskupiego Sławkowa. Jego ludzie napadli i ograbili Hinczkę z Sarnowa, starostę biskupiego klucza sławkowskiego.

Dopiero po 10 latach o krzywdy upomniał się sąd królewski. W 1434 roku został pozwany do Nowego Miasta Korczyna, gdzie skazano go za powyższe przestępstwa a także inne, m.in. zdradę tajemnic państwowych. Wszystkie te winy skutkowały odebraniem mu tenuty będzińskiej przed 12 maja 1434 r. W tym samym roku próbował usadowić się w pobliskim zamku w Sielcu - obecnie w Sosnowcu. Najechał zamek, z którego zrabował garderobę, suknie, naczynia, biżuterię i kosztowności ze złota i srebra. Po utracie zamku będzińskiego wykupił dożywotnie wójtostwo w Będzinie. Wkrótce też, dzięki znajomościom, został jeszcze burgrabią rabsztyńskim i starostą przedborskim. Zmarł w 1445 roku.

Do legendy Mikołaj Kornicz Siestrzeniec przeszedł dzięki Marianowi Kantorowi Mirskiemu, który przedstawia go jako awanturnika i rozbójnika, nienawidzącego wiary i Boga, który zginął samobójczą śmiercią w będzińskim zamku, co jak widać nie do końca było zgodne z prawdą.

Design Joanna Kobryń © Muzeum Zagłębia w Będzinie

MAPA STRONY