Opowiadanie z historią w tle – fotografią zapisane
W tym roku przypada Jubileusz 60-lecia Muzeum Zagłębia w Będzinie, które w 1956 roku otwarło swe podwoje dla szerokiej publiczności. Przez 60 lat w muzeum pracowało wiele osób, a każda z nich, choć w inny sposób, przyczyniała się do rozwoju instytucji, której celem od samego początku było nie tylko gromadzenie i udostępnianie zbiorów, ale też odkrywanie historii naszego regionu. Dziękujemy wszystkim, którzy wspierają i odwiedzają naszą instytucję.
Poniżej prezentujemy krótkie opowiadanie, z historią w tle, umiejscowione w 1923 roku, gdzie bohaterami są Maria i Mieczysław Krąkowscy – mieszkańcy pałacu gzichowskiego od 1913 do 1939 roku.
Opowiadanie, przybliża historię pałacu, a także osoby odwiedzające przed laty ten piękny zabytek architektury. W naszej narracji chcemy też zwrócić uwagę na osobę Tadeusza Kosibowicza (1893-1971) doktora medycyny, który mieszkał i działał w naszym mieście. Tadeusz Kosibowicz poświęcił się ratowaniu ludzkiego życia. Dla mieszkańców Będzina był ogromnym autorytetem, pomagał im nie tylko wiedzą medyczną, ale także życiową mądrością. W 2016 roku mija 45. rocznica jego śmierci.
Jest rok 1923,
Maria i Mieczysław Krąkowscy, po zakończonych, jak co dnia, obowiązkach, wchodzą do pałacowego salonu reprezentacyjnego, aby tam oczekiwać na gości.
Maria Krąkowska: Mieczysławie nasz salon lustrzany prezentuje się bardzo dostojnie.
Mieczysław Krąkowski: Jestem taki zajęty sprawami folwarku, że na co dzień tego nie dostrzegałem. Wspaniałe polichromie i kominki, wszystko to robi duże wrażenie.
W oczekiwaniu na wizytę zaproszonej szwagierki z mężem, dobrze jest się napić herbaty zaparzonej w niedawno zakupionym samowarze z warszawskiej Fabryki Norblina.
Zniecierpliwiony pan domu nakręca osiemnastowieczny zegar kominkowy i sprawdza godzinę, ponieważ zaproszeni goście powinni już być w pałacu.
Wreszcie przybyli, Irena Jordan Krąkowska-Anders wraz z małżonkiem Władysławem Andersem.
Państwo Krąkowscy witają Andersów bukietem kwiatów, ponieważ Irena i Władysław niedawno wzięli ślub.
Mieczysław Krąkowski: Czy, aby podróż mieliście wygodną? Mitka godzinę temu wyjechał po Was na stację Nowy Będzin.
Władysław Anders: Podróż była długa, ale cieszymy się, że już przyjechaliśmy do tak pięknego pałacu i będziemy mogli odpocząć od wielkomiejskiego szumu.
Maria Krąkowska: My też jesteśmy bardzo radzi, że widzimy Was w zdrowiu i takich szczęśliwych.
Maria Krąkowska: Irenko, jak długo u nas zagościcie? Proszę, zostańcie chociaż do soboty. Mieciu zaplanował polowanie na Zagórzu i zaprosił właścicieli okolicznych majątków. Po polowaniu odbędzie się uroczysta kolacja, a panowie, jak zwykle, po kolacji będą grać w karty. Dla Ciebie mam inną propozycję, a mianowicie zapraszam Cię do Teatru Polskiego w Sosnowcu na operę Verdiego „Trubadur”. Właśnie w sobotę do teatru przyjedzie grupa artystów operowych z Krakowa.
Irena Jordan Krąkowska-Anders: To świetny pomysł, ja nie lubię tych polowań, jest tyle huku i zamieszania.
Maria Krąkowska: Bardzo się cieszę, że moja propozycja przypadła Ci do gustu.
Maria Krąkowska: Irenko, muszę Ci się pochwalić naszym nowym zakupem. To są te piękne lampy stojące obok nas.
Irena Jordan Krąkowska-Anders: Takie duże lampy na naftę?
Maria Krąkowska: Nie na naftę! Tydzień temu pałac został zelektryfikowany, to jest oświetlenie na prąd. Będziemy mogli do późna przy elektryce grać w brydża.
Irena Jordan Krąkowska-Anders: To wspaniała wiadomość, wreszcie do Gzichowa dotarła elektryczność, będzie wam łatwiej prowadzić gospodarstwo, a żniwa przy zastosowaniu maszyn elektrycznych, pójdą jak z płatka.
Maria Krąkowska: Zosiu, widzę, że panowie konwersują, my też jeszcze chwileczkę z Irenką porozmawiamy, ale ty możesz zacząć już nakrywać do stołu. Szwagier ze szwagierką na pewno są głodni po tak długiej podróży.
Władysław Anders: Mieczysławie, w tym roku mój brat - Jerzy kupił sobie fiata i kazał Ci przekazać, że częściej będzie Was odwiedzał, a swoją drogą gdzie Jerzy z ułanami stacjonuje, kiedy przyjeżdżają do Gzichowa?
Mieczysław Krąkowski: Władysławie, spójrz przez okno, co roku konie zajmują zwykle te oba duże podwórza gospodarskie, a tam na prawo są stodoły, puste o tej porze roku. To właśnie w nich ułani kwaterują.
Władysław Anders: A w tej północnej oficynie co się znajduje?
Mieczysław Krąkowski: Jest przeznaczona na mieszkania dla pracowników folwarku.
Maria Krąkowska: Irenko, wczoraj przyjechała do pałacu nasza sąsiadka z Grodźca - Maria Ciechanowska i wyobraź sobie, że miała zamiar zabrać rzeźby Bachusa i Flory, które za pałacem ozdabiają park. To niewiarygodne, ale pani Ciechanowska chciała je przenieś do swojej willi w Grodźcu!
Irena Jordan Krąkowska-Anders: Niesłychane, mam nadzieję, że się oburzyłaś, przecież to są barokowe rzeźby, które zawsze były przy pałacu (!) i powinny tu pozostać w tym pięknym parku obok tego trzymetrowego monumentu.
Maria Krąkowska: Oczywiście, że nie pozwolę ich zabrać z parku, ani Pani Ciechanowskiej, ani nikomu innemu, muszą przecież pozostać dla przyszłych pokoleń. Już zawiadomiłam służby konserwatorskie. Ale dość już narzekania, chodźmy do stołu.
Mitka – stróż: Szanowni Państwo, już zmierzch zapada, czy zapalić więcej pochodni przed pałacem?
Mieczysław Krąkowski: Myślę, że nie trzeba, nie spodziewamy się więcej gości, a siostra z mężem zastaną u nas przez kilka dni.
Maria Krąkowska: Irenko, w jakim majątku zamieszkacie?
Irena Jordan Krąkowska-Anders: Jeszcze pomieszkamy we Francji.
Władysław Anders: Ja muszę tam odbyć staż, we francuskiej kawalerii, ponieważ dopiero co skończyłem studia w Paryżu w École Superieure de Guerre.
Mieczysław Krąkowski: W takim razie wznoszę toast za szczęście mojej młodszej siostry i wspaniałego szwagra oraz za wasz rychły powrót do Polski.
Pokojówka Zosia: Jaśnie Panie, goniec wiadomość przyniósł.
Maria Krąkowska: Mieciu, co to za wiadomość, czy aby dobra?
Mieczysław Krąkowski: Kochane Panie będziecie bardzo zadowolone, dostaliśmy zaproszenie na kolację do hotelu Bristol!
Maria Krąkowska: A kto nas zaprasza?
Mieczysław Krąkowski: Doktor Tadeusz Kosibowicz wraz z małżonką Marią.
Maria Krąkowska: Naprawdę? Bardzo się cieszę, mam nadzieję, że Pan Tadeusz zagra mały koncert na pianinie, przecież jego pasją jest muzyka.
Irena Jordan Krąkowska-Anders: Muzyka? To wspaniale, a czy jest dobrym muzykiem?
Maria Krąkowska: Tak, bardzo dobrym, ponieważ Tadeusz Kosibowicz ukończył szkołę muzyczną w Wiedniu, no ale medycyna pociągała go bardziej i w 1918 roku uzyskał tytuł doktora medycyny na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Maria Krąkowska: Irenko, ja uważam, że to bardzo ładnie ze strony państwa Kosibowiczów, że zechcieli nas zaprosić na wieczór. Cieszę się, że się poznacie. Pan Tadeusz to bardzo znany i ceniony lekarz w całej okolicy. W 1921 roku został dyrektorem Szpitala Powiatowego w Będzinie a w czasie II powstania śląskiego pomagał rannym, umieszczając ich w podległych sobie szpitalach, również u nas w Będzinie.
Irena Jordan Krąkowska-Anders: Władysławie nie możemy odmówić zaproszenia na kolację u tak ważnego dla Będzina obywatela. Pan Kosibowicz, tak jak ty, jest bohaterem wojennym i na pewno znajdziecie wspólny temat.
Władysław Anders: Masz rację, to byłby niegrzeczne i szwagrowi mogłoby być przykro.
Kawalerzysta Władysław Anders z żoną Ireną oraz Mieczysław i Maria Krąkowscy, przed wyjściem na kolację do hotelu Bristol przy ulicy Małachowskiego w Będzinie.
Władysław Anders: Czy, aby na pewno wypada, abyśmy z wami poszli?
Maria Krąkowska: Oczywiście, cóż to za pytanie? Kosibowiczowie bardzo się ucieszą, że ich odwiedzi dowódca 15 Pułku Ułanów Poznańskich, który za swe zasługi dla ojczyzny, z rąk samego Józefa Piłsudskiego, otrzymał srebrny krzyż Virtuti Militari, a po za tym, hotel jest wybudowany w tym nowoczesnym stylu o nazwie Secesja - warto go zobaczyć.
Mieczysław Krąkowski: Jak zwykle Marysiu masz rację, a w ogóle to zaszczyt przedstawić towarzystwu tak dzielnego szwagra, który swoimi przemyślanymi działaniami bojowymi na froncie polsko-bolszewickim bronił naszej ojczyzny. Cieszę się też, że poznacie żonę Tadeusza - Marię Urbańską, która jest znaną działaczką patriotyczną.
Władysław Anders: W takim razie, trzeba się spotkać z tak wspaniałymi mieszkańcami Będzina, a i architektury hotelu jestem bardzo ciekaw, tak więc mówiąc po żołniersku - RUSZAJMY.
Maria Krąkowska: Masz rację szwagrze, chodźmy już, bo nie ładnie się spóźniać. Stangret czeka na nas w powozie.
Domownicy wraz z gośćmi udają się przed pałac, a stamtąd powozem pojadą do będzińskiego hotelu Bristol, gdzie mieszka lekarz Tadeusz Kosibowicz wraz z rodziną.
Zespół pracowników Muzeum Zagłębia w Będzinie zaangażowany w realizację opowiadania z historią w tle.
Zapraszamy naszą publiczność na następne wydarzenia kulturalne i wystawy w roku jubileuszowym.
Pracownicy Muzeum Zagłębia w Będzinie