Wchodząc ulicą Rybną na dawny Stary Rynek będziński – obecnie plac Kazimierza Wielkiego natrafimy na tzw. „dom wójtowski”. Według tradycji w tym miejscu od XIV wieku znajdowała się siedziba będzińskiego wójta.
Sam budynek - ostatnio pięknie odnowiony - jest znacznie późniejszy, pochodzi z XIX w., jednak historia tego miejsca sięga wiele głębiej .
W 1722 r. starosta będziński Andrzej Struś wybudował w tym miejscu drewniany skład soli, który później służył jako karczma i tzw. „dom wjezdny”. Na planie z 1823 r. budynek opisany jest jako „dom urzędowy”. W górnej części kamienicy znajduje się napis „D.W.1889.”, co wskazuje, że murowany budynek pochodzi dopiero z wieku XIX.
W 1958 z okazji 600 – lecia lokacji miasta w ścianę budynku od strony ulicy Czeladzkiej wmurowano pamiątkową tablicę upamiętniającą wspomniane obchody oraz domniemany gmerk pierwszego wójta Będzina – Hinko Ethiopusa.
O tym kto był pierwszym będzińskim wójtem dowiadujemy się z aktu lokacji miasta z 1358 r. Przywilej lokacyjny wystawiony w dniu 5 sierpnia 1358 r. nie określa ani obszaru miasta, ani rynku i ulic, gdyż samo miasto już je posiadało. Prawdopodobnie już wcześniej istniała osada miejska rządząca się prawem polskim. W dokumencie z 1358 r. czytamy, że ma być ono „lepiej” lokowane. Kazimierz Wielki nadał miastu nowe prawa wzorowane na prawie magdeburskim. W akcie zawarto m. in. świadczenia mieszczan i wójta wobec króla. O wójcie czytamy:
„Prawo lokowania powierzamy czcigodnemu i szlachetnemu mężowi Hinco Ethiopusowi (…) w dziedziczenie i wieczne posiadanie wójtostwo będzińskie z prawem nadania, zamiany i sprzedaży.”
W innym miejscu :
„Tenże Hinko wraz ze swoimi następcami otrzyma w posiadanie tytułem wójtostwa jeden łan i dwa place dla własnego użytku, ławę chlebną, mięsną i szewską. Z kar sądowych rzeczonego naszego miasta otrzyma trzeci denar, dwa zachowując dla naszego majestatu. Opłatę od przewozu a także od sprzedaży piwa, które zwie się schrothowne, tenże wójt i jego następcy otrzymają w całości. (…) Wójt nasz ze swymi następcami będzie zobowiązany stawić się na koniu i w ozdobnej zbroi w pancerzu i żelaznym hełmie na każdą naszą wyprawę”
O samym Hinco Ethiopusie nic więcej nie wiadomo. Skąd pochodził, skąd taki przydomek? Postać, to bardzo tajemnicza. Wiadomo, że niedługo później pozbył się wójtostwa będzińskiego. (Możliwe, że na rzecz Mikołaja zwanego Garbar).
Wracając do gmerku.
Gmerki to znaki osobiste i rodzinne mieszczan, niekiedy również i zamożnych chłopów. Zdobiły ich domy, jak również pieczęcie i sygnety. Nasz gmerk ma postać płaskorzeźby o kształcie odwróconego ryngrafu lub tarczy rycerskiej, na której umieszczono ozdobnie wykonaną literę H. Poniżej znajduje się okrągły wieniec z orłem pośrodku. Nad rozchylonymi ramionami litery H zaznacza się niewyraźnie coś w rodzaju litery V. Litera H może oznaczać inicjał imienia Hinco (Janko), litera V może być pierwszą literą wyrazu „Vogt” – z niemieckiego wójt, a znak orła można odczytać jako symbol władzy.
Wszystko się zatem zgadza. Nie wiadomo jednak, gdzie ten historyczny gmerk przez tak długi czas się podziewał. Pamiątkę odkryto w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach. Wcześniej nikt o nim nie wspominał. Jego istnienia nie odnotował na przykład w swoich pracach znawca regionu Marian Kantor Mirski. W publikacjach książkowych pojawia się dopiero w przewodniku Bartłomieja Szyndlera „Będzin” z roku 1957 a następnie w obszernej pracy „Będzin przez wieki” Włodzimierza Błaszczyka.
W przewodniku Szyndlera czytamy:
„Pierwszym wójtem Będzina był Węgier Hinko Ethiopus”. Znak jego władzy w postaci orła piastowskiego, ponad którym widnieje litera „H” zachował się do naszych czasów na murze narożnego domu przy ul. Czeladzkiej i Pl. Wolności”
B.Szyndler „Będzin”, s.5
Włodzimierz Błaszczyk – pierwszy kierownik Muzeum Zagłębia - w opisie pod fotografią gmerku pisze:
„Znak wójta w Będzinie odnaleziony przez autora i wmurowany w domniemaną kamienicę wójtowską przy ul. Czeladzkiej”. Nie podaje jednak żadnych informacji o miejscu i okolicznościach odnalezienia pamiątkowego kamienia. Rzecz trochę dziwna … u autora, który drobiazgowo opisał dzieje naszego miasta i zamku będzińskiego w swojej kilkusetstronicowej pracy.
Jak wspominał Wacław Stadnik, jeden z byłych historyków Muzeum Zagłębia do odkrycia kamienia rościł sobie prawa również Lucjan Balcerowski - znany będziński regionalista i społecznik, który twierdził, że odkrył pamiątkowy kamień „w dolnej partii budynku, nad płytami chodnika”(W.Stadnik „Niech przemówią kamienie”, s.13).
Jego słowa może potwierdzić zdjęcie zamieszczone w monografii Będzina wydanej w 2008 r. („Będzin 1358-2008”, tom II, s. 131). Zdjęcie jest słabej jakości i nie nadaje się do publikacji w tym miejscu, ale można na nim wyraźnie zobaczyć, że gmerk znajdował się kiedyś o wiele niżej, tuż nad chodnikiem. Dlaczego jednak nikt wcześniej go nie zauważył? Może wmurowany był w innym miejscu? W ścianę innego budynku?
Jak było naprawdę chyba się już nie dowiemy. Nie mamy całkowitej pewności co do autentyczności gmerku. Chcemy jednak wierzyć, że kamienny gmerk pierwszego wójta Będzina pamięta wieki średnie, ma ponad 660 lat i stanowi wspaniałą perłę będzińskiego średniowieczna. Na wystawie historycznej w zamku można zobaczyć kopię gmerku.
http://muzeumzaglebia.pl/cyberbezpieczenstwo/10-aktualno%C5%9Bci/1771-tajemniczy-gmerk#sigProId70e922712d