Wielkanoc, Wielka Niedziela, Zmartwychwstanie Pańskie, w prawosławiu Pascha - to najważniejsze i najstarsze święto chrześcijańskie celebrujące misterium paschalne Jezusa Chrystusa – jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Stanowi kulminacyjny moment cyklu paschalnego.
Początkowo uczniowie Chrystusa świętowali Wielkanoc – Paschę „w duchu i prawdzie” w ramach obrzędów żydowskiego święta Pesach. Po oddzieleniu się Kościoła od Synagogi stała się ona, dorocznym świętem sprawowanym jako całonocne czuwanie (Wigilia Paschalna), w czasie którego opowiadano historię zbawienia, zwieńczoną w wydarzeniach paschalnych z udziałem Chrystusa i składano eucharystyczną ofiarę „prawdziwego Baranka – Syna Bożego”. Z czasem święto przybrało formę trzydniowego obchodu Triduum Paschalnego.

Okres poprzedzający Wielkanoc nazywany Wielkim Tygodniem stanowi okres wspominania najważniejszych dla wiary chrześcijańskiej wydarzeń. Ostatnie trzy doby tego tygodnia liczone wg kalendarza żydowskiego od wieczoru Wielkiego Czwartku do wieczornych nieszporów w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego nazywane są Triduum Paschalnym. Świętowanie Wielkanocy rozciąga się na kolejne 8 dni – oktawę wielkanocną, a szerzej cały okres wielkanocny, trwający 50 dni aż do Niedzieli Zesłania Ducha Świętego.

Obchody Wielkiego Tygodnia w Zagłębiu Dąbrowskim.
Początek Wielkiego Tygodnia przeznaczano na porządki w domu i zagrodzie. Starano się je skończyć przed Wielkim Czwartkiem, ponieważ panowało przekonanie, że w okresie od Wielkiego Czwartku do Wielkiej Soboty nie wolno wykonywać ciężkich prac. Kilka dni przed Wielką Nocą przygotowywano też świąteczne wypieki, mięsa szynki i barwione jajka.

 

W czwartek, po mszy „zawiązywano dzwony”, których nie używało się aż do rezurekcji. Dzwony w tym czasie zastępowano kołatkami i klekotkami. W niektórych miejscowościach, jak wspomina M. Federowski w swojej pracy „Lud okolic Żarek, Siewierza i Pilicy …” Chłopcy „przebiegając ulice, klekocząc w drewniane klekotki, przypominają ludziom pamiątkę ostatniej wieczerzy pańskiej”, czyniąc tym ogromny hałas i zamieszanie. Po nabożeństwie w kościele ksiądz obmywał nogi dwunastu wybranym parafinom - na pamiątkę obmywania stóp apostołom przez Chrystusa. Następnie zasłaniano krzyż i przenoszono ciało Jezusa do ciemnicy. W Siewierzu odbywała się procesja z kościoła p.w. św. Macieja do kapliczki na wzniesieniu zwanej przez mieszkańców „Ogrójcem”. Od czwartku w niektórych miejscowościach słychać też było wystrzały z karbidu. Zwyczaj – obecnie zanikający – nazywano „pękaniem skał”. Symbolizował pękanie skały, którą przykryto grób Chrystusa.

W Wielki Piątek, przed wschodem słońca praktykowano obmycie się w rzece, strumieniu lub wodzie ze źródła. Miało to moc uzdrawiającą, a według innej interpretacji oczyszczało z grzechów lub czyniono tak na pamiątkę pobytu Chrystusa na Górze Oliwnej. Wodę wielkopiątkową zabierano w butelkach do domu dla innych członków rodziny. W dzień ten obowiązywał ścisły post. Ograniczano ilość spożywanych posiłków, nie spożywano mięsa, tłuszczy. Wystrzegano się prac z użyciem ostrych narzędzi, np. rąbania drewna – wierzono, że przysporzyłoby to cierpień Jezusowi. W polu lub ogrodzie gospodarze zatykali krzyżyki wykonane z gałązek palmy, wierząc, że uchroni je to przed klęskami. Nie wykonywano również żadnych prac polowych. W kościołach odbywała się adoracja Grobu Pańskiego, którego przygotowaniem zajmowali się ministranci, strażacy, harcerze, młodzież oazowa, parafinie. Przy grobie sprawowano symboliczną wartę. W niektórych zagłębiowskich parafiach – w Koziegłówkach, Winownie, Lgocie Mokrzesz – do dziś istnieje tradycja „Turków”. Jest to niespotykana, gdzie indziej forma straży grobowej. Młodzi, zamaskowani mężczyźni, ubrani w kolorowe stroje i wysokie czapy przystrojone kwiatami i świecidełkami, sprawują wartę przy grobie od Wielkiego Piątku aż do rezurekcji. W rękach trzymają tarcze i kolorowe piki. Jedynie Marszałek, który przewodzi całą grupą ma odsłoniętą twarz.

W godzinach wieczornych odbywały się uroczystości drogi krzyżowej. W wielu miejscowościach stacje drogi krzyżowej znajdują się poza kościołem – na ulicach miast i drogach w przypadku parafii wiejskich. W Wielki Piątek przygotowywano też wypieki wielkanocne i ozdabiano, symbolizujące życie, jajka.

Jajka farbowano najczęściej na brązowo w łupinach cebuli oraz w młodych pędach żyta, uzyskując kolor od żółtego do zielonego. Rzadziej stosowano odwar z buraków lub z kory dębu, aby uzyskać kolor czerwony i czerń. Spotyka się informacje o ozdabianiu jajek metodą batikową (z użyciem wosku), wyskrobywaniu desenia ostrym narzędziem, wyklejaniu rdzeniem sitowia, malowaniu farbami i oklejaniu tkaniną. Dzisiaj dzieci zdobią jajka najczęściej pisakami i naklejkami.

W Wielką Sobotę święcono pokarmy w kościele. Czasami pokarmy święcono pod kapliczką, remizą lub w prywatnym domu. W ustalone miejsce przybywał ksiądz i po modlitwie święcił pokarmy, przyniesione przez wiernych. Święcone przynoszono w nieckach, koszach, misach i talerzach zawiniętych w chustkę. Dzisiaj w małych koszyczkach przykrytych białą serwetką i ozdobionych barwinkiem, mirtem lub bukszpanem. W skład święconego wchodziły: jaja, szynka, kiełbasa, wędzona cielęcina, ser, chrzan, placki, pieprz i sól. Dziś do koszyczka wkładamy również chleb, kawałek babki, buteleczkę z octem, cukrowego baranka lub zajączka.

W Wielką Sobotę w kościołach odbywa się ceremonia święcenia ognia i wody. Wierni zabierali poświęconą wodę do domu i potem kropili nią bydło, przed pierwszym wyprowadzeniem na łąkę, ziemniaki przed sadzeniem i zboże przed siewem. Do domu zabierano też ogień, odpalając od poświęconego ognia przyniesione gromnice czy inne świeczki.

Wielka Niedziela – Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego miała przebieg bardzo uroczysty. Rozpoczynała się mszą rezurekcyjną o godz. 6 rano, której towarzyszył bardzo podniosły nastrój. W niektórych parafiach nabożeństwo odprawiane było już w sobotni wieczór po zachodzie słońca. Po mszy odbywały się procesje obchodzące świątynie trzykrotnie. Na początku procesji niesiono krzyż, za którym szli członkowie organizacji kościelnych, dalej pod baldachimem kapłan niósł Przenajświętszy Sakrament, a za nim podążali wierni. Po powrocie z kościoła spożywano śniadanie wielkanocne. Dawniej przed śniadaniem spożywało się odrobinę chrzanu i octu – co miało przypominać o męce Jezusa Chrystusa. Każdy składnik święconki – dzielono na tyle części, ilu było domowników, ponieważ każdy powinien spróbować wszystkich poświęconych potraw. Obecnie niektórzy mieszkańcy Zagłębia dzielą się też przed uroczystym śniadaniem poświęconym jajkiem, składając sobie życzenia.

Wielkanocne stoły, tak jak dawniej, uginają się od jaj, wędlin, mięsiw, chrzanu, ćwikły, bab, mazurków, serników i makowców. W wielu domach spożywa się żurek z białą kiełbasą. W niektórych zagłębiowskich miejscowościach przyrządzano kiedyś zupę z serwatki, do której wkładano pokrojoną kiełbasę, szynkę albo podawano „sodrę” - polewkę z zsiadłego mleka z kiełbasą, szynką, jajkami i chrzanem zaprawianą mlekiem.
Cały dzień spędzano w gronie najbliższej rodziny, nie wykonywano żadnych prac w domu, nie odwiedzano się wzajemnie. Starano się nie spać w ciągu dnia, bo inaczej ogród czy pole zarosłyby chwasty. Skorupki jaj zakopywano na polu i w ogrodzie, co miało zapewnić dobre plony. Obecnie coraz bardziej popularny w Zagłębiu staje się zwyczaj szukania przez dzieci, w domu czy ogrodzie, tzw. „zajączka”, czyli słodyczy, czekoladowych jajek, itp.

Do dawnych zwyczajów wielkanocnych należało chodzenie po prośbie biednych dzieci nazywanych żaczkami oraz „chodzenie z tarczykiem” (te ostatnie w okolicach Pilicy).

W drugi dzień świąt – „lany poniedziałek”, „śmigus”, „dyngus” - po wsiach i miasteczkach oblewano się wodą. Do tego celu używano wiader, garnków, butelek i specjalnych drewnianych sikawek. Nierzadko dziewczęta wrzucano do pobliskiej rzeki czy stawu. Nie wypadało się jednak obrażać, gdyż oblanie wodą świadczyło o powodzeniu dziewczyny. Polewanie wodą kontynuowano przez kilka kolejnych dni. Dorośli chodzący po domach „po śmigusie” otrzymywali kieliszek alkoholu, dzieci ciasto i jajka. Geneza oblewania się wodą sięga prawdopodobnie dawnych przedchrześcijańskich świąt agrarnych. Zabieg miał zapewnić deszcz dla upraw na polu oblanej osoby. Niektórzy badacze łączą genezę tego zwyczaju również z pozostałościami święta ku czci zmarłych, przy którym wykorzystywano oczyszczającą moc wody.

W Wielkanocny Poniedziałek obchodzono też domy z „gaikiem” czy „maikiem” – czyli przyozdobioną zieloną gałązką. Obecnie zwyczaj ten już zanikł. Istniał jeszcze w latach 60. XX w.

Design Joanna Kobryń © Muzeum Zagłębia w Będzinie

MAPA STRONY